Zarzuty dla rodziców 8- tygodniowego chłopca za narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Dzięki pracy śledczych z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku odpowiedzialności karnej nie uniknie 30-latek i jego 25-letnia partnerka, którzy swoim zachowaniem narazili swoje dziecko na utratę życia i zdrowia. Dwumiesięczny chłopiec, w ciężkim stanie trafił do jednego z gdańskich szpitali. Policję zawiadomili lekarze, którzy podejrzewali, że niemowlę mogło zostać pobite. Okazało się, że było w samochodzie, który uczestniczył w wypadku. Za kierownicą siedział ojciec, który ma zakaz prowadzenia pojazdów. Rodzice usłyszeli zarzuty, grozi im 5 lat pozbawienia wolności.
Policjanci z Gdańska w miniony piątek zostali powiadomieni przez lekarza, że w szpitalu na oddziale intensywnej terapii przebywa 8- tygodniowy chłopiec, który jest w ciężkim stanie. Lekarz dyżurujący miał podejrzenie, że dziecko zostało pobite. Kobieta, która przywiozła chłopca do szpitala, powiedziała lekarzowi, że syn wypadł na dywan z nosidełka.
Policjanci o zdarzeniu od razu powiadomili prokuratora, zabezpieczyli dokumentację medyczną i wystąpili o powołanie biegłego. Równolegle inni policjanci ustalali, kim są rodzice, pozostawionego w szpitalu chłopca.
Policjanci jeszcze tego samego zatrzymali 30-latka i jego 25-letnią partnerkę, których doprowadzili do policyjnego aresztu.
Śledczy przesłuchali w tej sprawie wielu świadków, wykonali oględziny mieszkania, zabezpieczyli nosidełko. Rodzice chłopca zmieniali wersje wydarzeń, ukrywali przed policjantami prawdziwą przyczynę urazów ich dziecka.
Policjanci podczas wykonywanych czynności w pobliżu ich miejsca zamieszkania znaleźli rozbity samochód należący do 30-latka. Śledczy ustalili, że rodzina jechała samochodem. Na wysokości wiaduktu PKP przy ul. Klinicznej ojciec stracił panowanie nad kierownicą. Auto uderzyło w barierki. Dziecko doznało licznych obrażeń głowy, bo było w nosidełku, które niewłaściwie zabezpieczono. Rodzice nie wezwali jednak pogotowia, tylko uciekli się z miejsca wypadku. Gdy stan dziecka pogarszał się, matka poszła z nim do szpitala. Policjanci zabezpieczyli nagrania z kamer monitoringu oraz inne dowody, które pozwoliły prokuratorowi na przedstawienie rodzicom chłopca zarzutów.
30-letni mężczyzna usłyszał cztery zarzuty: nieumyślnego spowodowania wypadku i nieumyślnego spowodowania obrażeń ciała u dziecka, zagrażających jego życiu. Odpowie też za narażenie chłopca na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia, nieudzielenie mu pomocy po wypadku oraz prowadzenie samochodu mimo sądowego zakazu. Obowiązuje on do 18 stycznia przyszłego roku.
25-letnia matka chłopca odpowie za narażenie syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia oraz nieudzielenie mu pomocy po wypadku. Rodzicom dziecka grozi 5 lat pozbawienia wolności.